Wpływ reklamy na dziecko

    Temat związany z reklamami telewizyjnymi dotyczy każdego dorosłego i niestety niemal każdego malucha poznającego świat. Wielu rodziców zastanawia się nad tym, czy odbiorcy reklam, zwłaszcza dzieci mają jakikolwiek wybór, by nie żyć w świecie zdominowanym przez reklamy?

    Do jakich refleksji skłania obserwacja pociech podczas oglądania telewizji?

    Mój mały bratanek zapytany, jaki jest jego ulubiony program telewizyjny bez zastanowienia odpowiadał kiedyś, że są to reklamy. Taka odpowiedź z pewnością daje wiele do myślenia! Jakkolwiek jasno by nie tłumaczyć, że reklamy to nie bajka, nie serial, nie film i nawet nie rzeczywistość, to dziecko i tak z większym zainteresowaniem ogląda zazwyczaj blok reklamowy niż bajkę np. o Rumcajsie.

    Z jednej strony wydaje się oczywiste, że bardziej podobają mu się kolorowe postacie, samochody lub roboty, z których - jak twierdzą twórcy reklam - można wyczarować dosłownie wszystko - magiczny świat, niesamowite wrażenia, kosmiczne opowieści, hiper-super zabawy, najbardziej kolorowe obrazki, najlepiej smakujące budynie, największe balony z gumy do żucia... W każdym razie, leśne przygody Rumcajsa bledną zwyczajnie przy "barwnym korowodzie" tryskających energią i ciągle zaskakujących spotach reklamowych.

    Z drugiej jednak strony, czym jest to reklamowane "dosłownie wszystko" ? Hmmm...

    Nie ma chyba odpowiedzialnego rodzica, który nie zauważyłby np. na codziennych zakupach, jak wielki wpływ mają reklamy na wybory dzieci, a tym samym poprzez nieświadome maluchy, także na wybory dorosłych. Bo to przecież to oni płacą za kupowane w sklepie produkty, najmłodsi je tylko wskazują i czasami w sposób dramatyczny się ich domagają. Czy można tu mówić o jakimkolwiek wyborze?

    Teoretycznie rzecz biorąc wybór zawsze jest. Każdy może przełączyć kanał, na którym pojawia się akurat niechciany blok reklamowy. Można próbować go zmienić, a przy odrobinie szczęścia być może uda się trafić na taki, gdzie akurat nie lecą (jeszcze) reklamy ;)

    Kolejnym z pozoru najprostszym pomysłem jest wyłączenie telewizora. Jednak (wstyd przyznać, ale wiem to także z własnego doświadczenia), jest to czasem zbyt wielkie wyzwanie, a nawet poświęcenie, na które nie każdy jest gotów (zwłaszcza w zimowy, długi wieczór), nawet jeśli zdaje sobie sprawę z tego, że reklamy po prostu ogłupiają.

    Prawda jest taka, że większość z nas już nawet nie zwraca uwagi na emisję reklam, ich długość, obraz, kolor, hałas itd. Pogodziliśmy się z tym, że są wszechobecne. Mimo wszystko dorośli zawsze mają wybór.

    Nie wolno zapominać, że są też obok nas całkowicie bezbronni "konsumenci", zafascynowani tym światem, bajkowym wyglądem i wieczną wesołością – dzieci. One nie potrafią do końca zrozumieć przesłania, jakie niosą ze sobą z pozoru niewinne filmiki, nagminnie wyświetlane w telewizji.

    Reklama tworzy w młodych umysłach prawdziwy zamęt, szum informacyjny, mozaikę obrazów, wrażeń, sloganów, które np. w przedszkolu są językiem używanym na porządku dziennym. Wszystkie te elementy, po upływie czasu, wraz z dorastaniem dziecka i przyswajaniem nowych porcji doświadczeń, nie zawsze funkcjonują we właściwych połączeniach i kontekstach. Niewątpliwie jednak zaczynają stanowić jego świadomość medialną.

    Reklama jest raczej "be"

    Negatywnym efektem "uwiedzenia" dziecka przez reklamę może być kształtowanie w specyficzny sposób dziecięcej wyobraźni, w której z czasem zbyt wiele miejsca zajmują atrybuty ludzi dorosłych, takie jak np. kult przedmiotów. Można śmiało mówić o kreowanej przez reklamę fałszywej świadomości dziecka.

    Typowa reklama rozbudza zbędne potrzeby i kieruje uwagę na przedmioty nie na ludzi, orientuje malucha na dobra materialne (oczywiście zupełnie inną kategorią są reklamy społeczne, ale o tym by może kiedy indziej, być może trochę dłużej...).

    Nie można zatem stwierdzić, że najmłodsi są lekceważeni jako odbiorcy i udawać, że naszych dzieci to akurat nie dotyczy, wręcz przeciwnie. Producentom reklam bardzo zależy właśnie na dzieciach. Są one bowiem dobrymi łącznikami pomiędzy bajkowym światem reklam, a rzeczywistością i potrzebami z niej wynikającymi. Bazowanie na emocjach i zamiłowaniu do kolorowych efektów specjalnych, ale również doskonała orientacja w potrzebach typowo domowych np. artykuły gospodarstwa domowego, pozwala na manipulowanie postawami i zachowaniami zarówno dzieci jak i dorosłych.

    Czy dzieci są skazane na ten przekłamany świat?

    W poszukiwaniu odpowiedzi może pomóc tylko rodzina malucha, która powinna jak najbardziej wspierać go w walce o realne spojrzenie na rzeczywistość i wyrabianie indywidualnych postaw, co w praktyce oznacza m.in.:

- nieustanne przekazywanie pewnych wartości, norm, zasad moralnych, religijnych itd.

- kształtowanie potrzeb kulturowych, rozwój zainteresowań, aspiracji, preferencji

- oddziaływanie na dziecko silniej niż inne "środki przekazu"; efekt tego oddziaływania powinien być długotrwały, co wymaga czasu i uwagi

- wkraczanie rodziców we wszystkie sfery poznawania świata np. wiedzę dotyczącą stylu życia, higieny, zdrowia, sposobu odżywiania itp.

    Rodzice uczą zatem wielu nawyków konsumenckich, są pierwszym wzorem i dostarczają sposobności do obserwacji ich własnego zachowania przez dziecko. To rodzina przekazuje system wartości moralnych, a one właśnie wpływają na małego konsumenta.

    Reklama niewątpliwie może wykrzywiać psychikę dziecka przez dostarczanie wielu niepotrzebnych lub negatywnych bodźców, natomiast rodzina może ten wpływ potęgować lub osłabiać. To jest właśnie pomoc... pomoc w dokonywaniu wyboru.

Anna Tkaczyk, Centrum Rozwoju BEREK

Źródło: www.fundacjamama.pl

Powrót Początek strony